Pada śnieg, zimno jest... i jakoś tak świątecznie się zrobiło. Adekwatna oprawa dla dzisiejszej publikacji zdjęć aniołków. Wyhaftowałam je w grudniu parę lat temu. Coby było śmiesznie, oryginały w ogóle nie wyglądają na wyhaftowane. Trzeba im się dokładnie przyjrzeć, by to zauważyć. Słodkie, prawda? ;)
Piękne te aniołki. Wrzuć na bloga obserwatorów to dołącze sie do oglądania twojego bloga choc adres juz jest na moim :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję ;-)
UsuńTe aniołki bardzo słodkie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za pomoc w tłumaczeniu i za słowa pocieszenia.
dziękuję i nie ma sprawy ;-)
UsuńPrześlę Ci je na maila :)
OdpowiedzUsuńZacieram łapki z radości! ;-) Dziękuję!:*
UsuńPoleciały - ja się Tobie tylko trochę odwdzięczyłam. Aha tam chyba nie ma legendy, albo jest - już sama nie wiem, ja w każdym razie dobierałam "na oko" z Ariadny :)
OdpowiedzUsuńOj, nie masz za co się odwdzięczać. Każdy napisałby Ci to samo. No chyba, że jest przesiąknięty jadem, jak ten anonim, któremu się u Cb nudzi. ;-)
Usuńuwielbiam aniołki, a Twoje sa wyjatkowo piękne:) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję ;-)
Usuń