Na 50 urodziny Chrzestnej wyszyłam 3 obrazki Ty Wilsona. Jak na złość byłam wówczas chora,a siostra wysłana z misją zakupu kanwy odpowiedniego rozmiaru i koloru zawiodła. Zatem, byłam zmuszona do haftowania na plastikowej.... Ała moje paluszki.... :P
Tutaj bawiłam się w dopasowanie do passe-partout:
A tutaj już w antyramach. Na szczęście kupiłam 4 antyramy, ponieważ podczas wkładania haftu, szybka jednej z nich pękła...
Nie muszę chyba mówić, że prezent się bardzo podobał :)
Pozdrowienia!
Tutaj bawiłam się w dopasowanie do passe-partout:
A tutaj już w antyramach. Na szczęście kupiłam 4 antyramy, ponieważ podczas wkładania haftu, szybka jednej z nich pękła...
Nie muszę chyba mówić, że prezent się bardzo podobał :)
Pozdrowienia!
Takie niby proste te hafty, a takie ładne :) Bardzo romantyczne, zmysłowe... super prezent :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę cudowne obrazki zrobiłaś. Prezent rewelacyjny dla chrzestnej.
OdpowiedzUsuńBardzo ładne obrazki :)
OdpowiedzUsuńWypasiony prezent! Wiadomo, że musiał się podobać - bo jest super.
OdpowiedzUsuńNie chce mi się wierzyć, że to jest na plastiku, wcale tego nie widać.
Buziole :)
Prezent cudny , wspanialy tryptyk. pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńrewelacja :)
OdpowiedzUsuńŚwietny prezent! Bardzo ładne hafciki.
OdpowiedzUsuń