W święta nieco poszalałam z papużkami i powstało ich aż tyle ;)
Jeszcze 2 i the end :)
Byłam dzisiaj na zabiegu... okazało się, że nie jest potrzebny, bo organizm sam zaczął sobie z tym radzić. Dr stwierdził, że poczekamy z 2 miesiące i zobaczymy czy jest poprawa, jeśli nie to wtedy inwazyjnie zadziałamy. Póki co... mam rzuć gumy, bo one sprawiają, że trąbki zaczynają się otwierać :)
a w ogóle u mnie zima pełną gębą.
a tu powrót z wioski i piękne ośnieżone góry. Fota tego nie oddaje, na żywo zapierało dech ;)
Miłego! :)
Jeszcze 2 i the end :)
Byłam dzisiaj na zabiegu... okazało się, że nie jest potrzebny, bo organizm sam zaczął sobie z tym radzić. Dr stwierdził, że poczekamy z 2 miesiące i zobaczymy czy jest poprawa, jeśli nie to wtedy inwazyjnie zadziałamy. Póki co... mam rzuć gumy, bo one sprawiają, że trąbki zaczynają się otwierać :)
a w ogóle u mnie zima pełną gębą.
a tu powrót z wioski i piękne ośnieżone góry. Fota tego nie oddaje, na żywo zapierało dech ;)
Miłego! :)
Widok ośnieżonych gór w połowie kwietnia z pewnością piękny, ale wiosna jednak mogłaby wrócić. :'D
OdpowiedzUsuńPapużki są przesympatyczne! :D
Masz silny organizm, pozostaje życzyć zdrowia. :)
U Ciebie tyle kolorów, że aż chce się patrzeć:). Zima tylko straszy, ale ładnie wygląda:). Pozdrawiam cieplutko i zdrowia życzę:). Małgosia.
OdpowiedzUsuńPiękne wesołe papużki i widoczki zimowe z kwietnia też piękne!
OdpowiedzUsuńWow! Ale ptactwa! Świetne są.:)
OdpowiedzUsuńDużo zdrówka ci życzę:-)
OdpowiedzUsuńPapużki urocze, a widoczek cudny:-)
Papuzie stadko rośnie w siłę :)
OdpowiedzUsuńZdrówka!
Super papużki :-))
OdpowiedzUsuń