Ostatni czas był dla mnie ciężki, dużo pracy, mama po wywrotce; chyba w maju pisałam, że się niefortunnie przewróciła, że złamała łokieć. Operacja, endo, wróciła niedawno ze szpitala po 6 tyg rekonwalescencji i nie wiadomo kiedy dojdzie do siebie, bo dalej ma problem, żeby prostować rękę. Całość się ciągnęła od maja-października. COVID. Masakra. Ja też chora i osłabiona... Okropny rok.
Ale wczoraj był promyk ;-) dostałam maszynkę do szycia ;)
jeszcze nigdy, nic nie szyłam. Obszywałam bardziej. Mama w pewnym momencie zawsze mi wyrywała, bo już nie mogła patrzeć na moje wysiłki/męczenie maszyny i materiału :D
Ale już mam własną i będę ćwiczyć! :)Mam parę pomysłów.... przy urządzaniu mieszkanka się przyda bo są plany, plany i plany! :)
już powstały poduszki, tu, tuż za maszyną :)
Prawda, że śliczne? :) i zbliżenie:nawet naszyłam dowód, że są zrobione ręcznie! (nooo... maszynowo :D)Jak widać zrobiłam trochę zmian na blogu :-) założyłam instagram (QR obok), chociaż jeszcze nic tam nie ma i obserwuje mnie tylko rodzina :)Miłego wieczoru! ;)
Super 🙂 ja w tym roku poszłam na kurs szycia. Wciągnęło mnie to i wczoraj uszyłam pierwszą bluzę 🙂 czekam na dalsze postępy. Dużo zdrowia dla Ciebie i mamy
OdpowiedzUsuń