Ostatnia odsłona koni. (link do poprzedniej) To, jak do tej pory, największy haft jaki zrobiłam: 40x60cm. Póki co leży w pudełku i czeka na oprawe. Zrobilam go w 2019r.
Nie był najtrudniejszy, ale zdecydowanie zabijał ilością kolorów i krzyżyków. Haftowałam niecały rok.
Tacie bardzo sie podoba i chcial go powiesic na korytarzu... Ale ja w miedzyczasie odswiezylam moj pokoj na wiosce, gdzie przez corone jestem czestym gosciem i postanowilam, ze tam zawisnie jak tylko znajde odpowiednia ramke ;)
Jak sie uda, to pozniej, w jakims poscie zamieszcze zdjecie oprawionego obrazka.
Prześliczny obraz! Konie jak żywe. Pięknie się będą prezentowały w wiejskim domu.:)
OdpowiedzUsuńCudowny! Gratuluję ukończenia. Pozdrawiam SylwiaB
OdpowiedzUsuńPrzepiękny haft , wart jest każdego mozolnie postawionego krzyżyka :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne te konie! A wiesz, że ostatnio chodzi mi po głowie by namalować konia? Nawet pomalowałam już tło. :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWspaniały haft. Opraw koniecznie i powieś, by cieszył oczy :)
OdpowiedzUsuń